SIERPIEŃ 2010 | |
Sierpień jest jak małe piekiełko. W pierwszym tygodniu chcieliśmy dopiąć i sfinalizować toczące się od prawie roku negocjacje w.s zakupu 2 suczek półkrwi hiszpańskiego rodowodu oraz sprowadzenia ich do Polski. |
|
|
|
Właścicielem jest p.Abraham Tibor a hodowlę poznacie w dalszych naszych artykułach. Mimo ,że nie każdemu sprzedadzą tzw. „dobry” materiał hodowlany dlatego ,że zgodnie z regułą najlepsze egzemplarze są selekcjonowane przez hodowcę i zostają w hodowli (zwykle są sprzedawane za zupełnie inne ceny (tzw. drugi obieg cenowy) 2000-3000 Euro (obecnie takie ceny obowiązują). Musimy się zatem pochwalić że to 1 wsze dwie suczki z tychże linii. Druga z nich była przez nas wyszukana i wyselekcjonowana dla naszych znajomych Oli i Mariana ,którzy planują rozpocząć tą wielką przygodę z mastifem. |
|
Wracając do drugiej suczki to Bianca zamieszkała pod Warszawą. |
|
|
|
Na tym etapie „wtajemniczenia” dla dobrego hodowcy liczy się nie tyle „kasa” za szczeniaka ale przede wszystkim reklama jaką przysżły właściciel jest w stanie dać oraz w jaki sposób dobry pies będzie mógł być wypromowany i reklamowany. |
|
Po wizycie w Korosdombi zawitaliśmy w kolejnej Węgierskiej hodowli Angolker.Neme. Była zlokalizowana ok 15 minut drogi prawie w centrum Kecskemet. Hodowla to trochę za dużo powiedziane 2 suczki rasy mastiff ale miło było poznać właściciela Szabolcsa Szabadi (od lewej Szabolcs, w środku ja , od prawej Abraham). Od tegoż hodowcy pochodzi kolejna suczka którą wybraliśmy i kupiliśmy. Szczeniaki były odchowane bajecznie. |
|
Po wyborze suczek , podjechaliśmy do b.sexi p.weterynarz:). Suczki zostały zachipowane, paszporty wystawione. |
|
Nasza Brenda (9 tygodniowa) ważyła 12,5 kg czyli w wadze typowej dla suki w tym wieku. Bianca ważyła 10kg więc dorodna suka. | |
Po sfinalizowaniu transakcji, zostaliśmy wszyscy (6 osób) zaproszeni do oddalonej o 5 minut drogi od Pani weterynarz , przytulnej acz ekskluzywnej knajpki. Abraham był jedynym i samozwańczym 🙂 sponsorem. Uraczono nas na początek przepysznym węgierskim gulaszem. Co by nie mówić jeśli gulasz to tylko z Węgier i basta. No i kolejno przyszedł czas na tzw. boat czyli „łódź”. Łódź to mięso wołowe , ryż, frytki, sałatka …mniam. |
|
Pogadaliśmy ok.godzinę łamaną angielszczyzną , mimo to było komunikatywnie i należało się zbierać. Przed nami do domu było 1200km w międzyczasie musieliśmy jeszcze zawitać w nocy do Krakowa. Zatem po obfitym obiedzie rozstaliśmy się z Radkiem i Marianem ,którzy pojechali już ze swoimi nowymi nabytkami do siebie a my? A nam było jeszcze mało. Cóż, postanowiliśmy odwiedzić 3 cią węgierską hodowlę naszego przyjaciela Ferenca Szegedi (Boros Bajnok Kennel). | |
4 lata temu byliśmy u niego i przywieźliśmy naszą podwójną championkę Brendę.Brenda obecnie waży 93kg i oczekujemy miotu po niej . Na ojca wybraliśmy naszego Conana. Półtora roku temu Ferenc zakupił u Nas naszą Karmen vel Kaishę MastineuM (obecnie Championką Węgierska). |
|
Karmen to klon swojego ojca Gallahada (Gallahad vel Goro MastineuM) w wykonaniu żeńskim (18 miesięczna Karmen powyżej). Ferenc ugościł nas drinkami z lodem i typowymi węgierskimi wędlinami. Pogadaliśmy o naszych planach, wypiliśmy pożegnalną (na jakiś czas) kawę i odjechaliśmy w stronę zachodzącego słońca. Był jeszcze plan ,żeby wpaść do 4 tej renomowanej węgierskiej hodowli Birodalmi Harcos – niestety już nie istnieje. Psy z Birodalmi Harcos można spotkać w wielu rodowodach w Polsce ale również i na Słowacji i Czechach. Ale wracając do tematu. Wracaliśmy przez Budapeszt i tam zaliczyliśmy hipermarket Tesco może inny ale w tym typie. Kupiłem 2 regionalne wódeczki (taki mam zwyczaj)a Budapeszt ? Cóż nie wygląda to miasto jak kiedyś. Raczej jakby zatrzymało się w latach 90 tych. Zbliżał się wieczór gdy wyjechaliśmy w stronę Krakowa. Piękne wieczorne niebo i złowieszczo wiszące granatowe chmury rozpościerały się przed nami. Dalej przez ponad 200km to już były lasy, góry i czeluście ,które zasłaniała wszechobecna ciemność. | |
Na miejscu już w Polsce, wracając zafundowaliśmy sobie wyżerkę w knajpie w Miłosnej i małe bzykanko w przydrożnych krzakach 🙂 To drugie to oczywiście żarcik , chcieliśmy Was obudzić bo odnoszę wrażenie ,że już trochę artykuł przynudza. Na miejscu byliśmy w niedzielę ok. 14:00. Spakowaliśmy zatem Brednę i wylądowaliśmy w Elblągu u Conana. Brenda i Conan mieli umówioną randkę. |
|
Na sam koniec informujemy o rozpoczęciu przyjmowania rezerwacji na nasze kolejne mioty. |