WSTĘP czyli „O tym i o owym”
Jak budować hodowlę? Poprzez pryzmat ponad 13 letniego już dziś doświadczenia myślę ,że niniejszy artykuł jeśli nie stanie się dla Was źródłem to wiele pozwoli wyjaśnić. Od czego tu zacząć ? Doradców jest wielu. Zdawałoby się ,że wszyscy wiedzą „jak” , że to takie proste. To dlaczego , tych na „szczycie” jest tak niewielu?
Zanim zaczniemy, musimy sobie kilka spraw wyjaśnić. Budowa , tworzenie czegokolwiek i również dotyczy to branży hodowlanej nie ma nic wspólnego z altruistyczną działalnością „ku chwale czegoś tam”. Tutaj naiwność ale i wyrachowanie a także obłuda dają marny owoc.Tutaj również działają zasady ekonomii i w decydującej rozgrywce ,większe szanse ma zawsze ten ,kto je zna i gra wg.zasad rynku, praw popytu i podaży. Decyduje tutaj wiedza, kontakty, determinacja i na samym końcu ,doświadczenie. Celowo napisałem doświadczenie a nie rutyna… Bazując na rutynie już nie jedna hodowla spadła z piedestału. Wchodząc w ten wir, nie będzie czasu na przerwę. Trzeba być na bieżąco, być otwartym na rzeczy nowe, na zmieniający się rynek i trendy, dokłądnie wiedzieć jakie działania wykonuje konkurencja. Totalne „Panta rhej”. Mały komantarz na temat rynku. Mamy przecież wzorzec. Można sądzić ,że wzorzec to ściśle określona treść ,która mówi że biel to biel a czerń to czerń. W ramach wzorca mamy wiele dla własnej inwencji i spore pole do popisu.
Wzorzec to tylko forma o niekoniecznie i nie do końca określonym kształcie. W przeciwnym wypadku, wszystkie mastiffy wyglądałyby tak samo i nie można byłoby oddzielić „zboża od plew”. Jeśli wszystkie psy są „the best” to tak naprawdę ,żaden nie jest, zatem konkurencja jest potrzebna tak jak potrzebne jest zawsze tło. Co to ma wspólnego z „rynkiem”? Zdecydowanie ma, dlatego że nie można „produkować” „towaru” ,który będzie leżał na półkach i nikt go nie kupi. Wzorzec to jedno ale nie można udawać ,że moda nas nie interesuje i że nie interesuje nas rynek. Jeśli jest popyt na ciężkie odmiany mastiffa ,hodowle które takich egz. nie będą „wypuszczać” przestaną istnieć. Jeśli mam ochotę na banana nie pozwolę sobie ,żeby ktoś wmawiał mi że mam ochotę na jabłko. Jako morał ? Trzeba umieć być elastycznym w ramach wzorca. Upieranie się ,że tylko my mamy w hodowli ten jeden jedyny, zgodny z tradycją „old school” typ, jest po prostu dziecinne. Co do spojrzenia na psy poprzez pryzmat niehodowlany. Można psy lubić, kochać, fascynować się nimi. Ale nie mieszajmy tych pojęć. Hodowla, hodowla amatorska kieruje się zupełnie innymi zasadami niż racjonalna, profesjonalna hodowla. Amatorzy, na zbyt wiele niedociągnięć i często wad swoich psów patrzą poprzez pryzmat „uczuć” i więzi. Można i trzeba pasjonować się rasą ale decyzje wymuszać musi świadome działanie a nie emocjonalna więź jaka tworzy się z naszymi psami. Cóż z tego ,że „za mały” ale za to jaki kochany… to typowe podejście amatorskie. Wystrzegajmy się tutaj wpływu i tryumfu serca nad rozumem. To dobre tylko w miłości ,chociaż coraz częściej i w tym również nie. Skutki to „emisja” jak świat długi i szeroki „kochanych” piesków ,które po kilku pokoleniach w ten sposób prowadzonej selekcji ,przestają przypominać wzorzec i nie są już mastifami. Stanowią wspaniałe tło dla tych wartościowych i nielicznych za to psują opinię rasie. Takie podejście uwstecznia rasę i aczkolwiek jest działaniem bardzo etycznym to nieprofesjonalnym i wręcz szkodliwym. Kiedy mówimy o czymś profesjonalnie działającym, mówimy o sporych nakładach finansowych. Skąd je brać ? Ktoś kto je ma, oczywiście może sobie sponsorować działalność hodowlaną tyle ,że zwykle traktuje i angażuje się na innej płaszczyźnie a często jest po prostu jedynie „twarzą hodowli”. Na jego sukces pracują inni. W tej branży chodzi o coś więcej.Mówimy tutaj również o ciągłym inwestowaniu, mówimy o 100%- ach poświęconego czasu, poświęcanego tylko i wyłącznie tej jednej rzeczy ,która stanowi cel i jest jednocześnie „drogą”. Jeśli dostrzegacie w sobie taką motywację , to macie szansę na zbudowanie czegoś wielkiego. Niektórych „kręci” zatem sam cel. Ci którzy zdobywają laury, tych „kręci” sama droga ,sam sposób wspinania. Tacy ludzie nie osiadają na laurach, oni zawsze widzą niedoskonałości, choćby w ułamkach procenta. Tacy nie wysiadają w połowie drogi, zawsze mają coś do zrobienia. Takich „lokomotyw w biegu” po prostu nie da się zatrzymać. Są niedoścignieni poprzez to ,że cały czas są w biegu. Podziwiamy ich i w tym przypadku mówimy już o kolejnej muzie , mówimy o prawdziwej „pasji”. Mówiliśmy o marzeniu, kolejne „muzy” sukcesu to „motywacja” i „pasja”. Bez tego możecie jedynie liczyć na szczęście i będzie ono w tym przypadku bardzo potrzebne. Po tym nieco przydługim wstępie, może jeszcze troszkę ponudzę .
Zwykle ta myśl ,nie jest do końca przejrzysta. Gdzieś od dziecka drzemie w nas taka nieopisana fascynacja tym „czymś” co nas „kręci”. Dla jednego są to samochody, wyścigi, sport, kobiety 🙂 . Dla prawdziwego hodowcy ,powinien i musi to być ten „pies”, ta jego ukochana „rasa”. Kiedy to wszystko ma szanse przerodzić się w chęć tworzenia ? Prędzej czy później przy takiej motywacji ,stanie się to samoczynnie. Czara fascynacji w końcu się przeleje i już sama chęć posiadania ,to będzie za mało. Przemyślana decyzja , korzystny grunt lub nieoczekiwana seria sprzyjających okoliczności. Jak to było z nami ? W naszym przypadku to ostatnie.
Od dzieciaka kochaliśmy wielkie psy i zawsze takie u nas w domach po prostu były. Fascynowała nas ich dostojność i bliżej nieokreślone „coś” czego nie potrafię nazwać do dziś a co zakorzeniło się w nas już na dobre.. To coś spowodowało ,że godzinami potrafimy obserwować nasze mastiffy, mówić do nich, spędzać z nimi czas i często mamy dla nich więcej serca i wyrozumiałości niż dla otaczającego nas świata.
Nie zamykamy się na ludzi ale dopuszczamy do siebie bliżej tylko podobnych nam samym, zarażonych życiowymi pasjami, chcących życie brać garściami . Marzenia określają cele. Nie wystarczy ,zatem chcieć, trzeba umieć po to sięgać. Być może niektórych z Was to dziwi? O czym my mówimy? Mowa o profesjonalnym podejściu a kręcimy się wokół marzeń, motywacji , pasji ? Dokładnie tak. Rzeczy wielkie rodzą się z marzeń. Na początku jest zawsze marzenie. Marzenia i pasja to nasz „zapłon i zapalnik”. Codzienne obcowanie z naszymi psami to nasz „tlen”. Tego potrzeba żeby wykrzesać nie płomień, nie pożar a prawdziwy „żar”. Reszta musi działać wg. określonych zasad i kierować tym musi rynek i ekonomia. Proste ? Pewnie ,że proste. Teraz troszkę o tym początku… Nie będę pisał jak to z nami było, to znajdziecie przy okazji innego artykułu. Wybieramy rasę , wybieramy psa. Jeśli mówimy o drzemiącym w nas pomyśle o hodowli to musimy wybrać suczkę. Kupować ,od kogo ? Czytając witryny hodowców, można mówiąc wprost ,często po prostu „zgłupieć”. Wszystkich psy mają najznamienitszych przodków, wszyscy rodzice to championi a Ci ,których nie, to z pewnością za chwilę nimi będą. Nawet Ci hodowcy ,którzy nie mają u siebie championów, stwierdzają że ich psy i tak są „naj” tyle ,że oni sami nie mają czasu jeździć na wystawy. Obserwujmy statystyki. Profesjonalny hodowca prowadzi taki dział, publikuje i tym właśnie się szczyci. Hodowle ,które nie gromadzą danych statystycznych na temat swojego rozwoju, z reguły albo nie mają się czym pochwalić albo po prostu u nich, na sprzedaży szczeniaka kończy się kontakt z kupującym. Umiejętność selekcji informacji i eliminowania „reklamowego hałasu” będzie na początku kluczowa. Informacje z witryn , wizytówek hodowli będą tutaj również przydatne. Skąd czerpać dodatkowe informacje ? Tylko zadowolony klient jest świadectwem obiektywnej w tym przypadku prawdy a nie subiektywnej opinii hodowcy o samym sobie.
Co tutaj jest ważne ? Czy psy danej hodowli widuje się na wystawach, jak często? Czy wygrywają ? Podkreślam tutaj czy widuje się? Nie , czy widywało się. Jest sporo hodowli ,które miały wspaniały początek. Cóż z tego kiedy ich sława minęła już bardzo dawno , materiał hodowlany jest słaby a hodowca ,osiadł na laurach i „ślizga ” się siłą rozpędu ” na sukcesach minionych lat. Ten pociąg zwalnia, tendencja jest zniżkowa. Wiązanie swojej przyszłości z taką hodowlą jest z góry spisane na straty, a przecież będziecie potrzebowali i oczekiwali pomocy. Osoba pozostawiona na samym początku sama sobie, bez wyraźnego wzorca poszukuje i znajduje zastępczy. Problem w tym ,że złych wzorców jest więcej i łatwo próbować wzorować się na takich negatywach przyjmując je za jedyne słuszne bo własne. Kto wymienia czy przywozi do kraju „świeżą krew”. Tutaj komentarz. Jeśli komuś wydaje się , że można funkcjonować i liczyć się w branży hodowlanej będąc samowystarczalnym i nie współpracować ,powinien o takim podejściu zapomnieć. Taka hodowla z założenia jest skazana na straty. cyt”Kupię sobie suczkę, kupię sobie samca -oczywiście niespokrewnionego potem może drugą parkę. Będę samowystarczalny ,niezależny itd.” Kompletna bzdura.
Osoby z takim pomysłem na działalność w branży, nie osiągają sukcesów. Wartość ich logo nie rośnie.
Klasują się w szarym ogonku ,nijakich hodowli o nijakich psach i sumarycznie o sporym imbredzie co jest nieuchronną konsekwencją sposobu selekcji , sposobu działania i ograniczonych możliwości doboru materiału hodowlanego. Co chcę tutaj powiedzieć ? Oczywiście to ,że ludzie otwarci na współpracę , ludzie widzący w innych szansę na rozwój a nie konkurencję i problem ,zwykle osiągają sukces.
Przypomina mi się tutaj dowcip o dwóch Bacach i Panu Bogu. Jednemu z nich wilki pożarły stado owiec.
Zazdrościł sąsiadowi ,którego stado nie ucierpiało z tego powodu. Jak to mówią Górale ..”PanBucek” czyli w wolnym tłumaczeniu Pan Bóg, ulitował się nad skrzywdzonym przez los Bacą i powiedział mu ,że mu pomoże. Dał mu jedno życzenie . Skrzywdzony Baca nie poprosił o przywrócenie życia swemu stadu. Poprosił ,żeby sąsiad doświadczył tego co on 🙂
Być otwartym na współpracę. Umieć dostrzegać szanse. To klucze na dobry początek … Ok, wybraliśmy hodowlę. Mamy nadzieję że MasztineuM 🙂 . Już wiemy gdzie chcemy kupić i z kim rozpocząć. Mam tutaj jednak dla Was wiadro zimnej wody. A skąd pomysł ,że sprzedadzą Wam najbardziej wartościowe szczenię ?
Zasadą jest, jeśli wybierać i zaczynać w branży hodowlanej to trzeba wybrać najlepszy oferowany i dostępny w danej chwili materiał hodowlany na miarę własnego portfela. Dlatego tutaj rada. Kiedy rozpoczniecie starania ,określajcie dokładnie pod jakim kątem dokonujecie zakupu. Tutaj kolejna niespodzianka. Mogłoby się wydawać ,że mówiąc wprost hodowcy o tym ,że zamierzacie rozpocząć działalność hodowlaną i prędzej czy później staniecie się jego konkurencją ,zostaniecie potraktowani jak konkurent. Wielu hodowców dowiadując się o takich zamiarach ,nie sprzeda Wam najbardziej wartościowych egz. Jeśli tak się stanie, oznacza to że, nie wybraliście zawodowca tylko amatora. Profesjonalne podejście jest zgoła inne. Profesjonalista rozważy za i przeciw i jeśli dostrzeże w Was potencjał odsprzeda Wam najbardziej wartościowy egzemplarz. Często jest również i tak ,że najlepsze egz. sprzedawane są w tzw. drugim obiegu. Po prostu po urodzeniu miotu, ok.5-7 tygodnia przeprowadzana jest selekcja i najbardziej wartościowe egz. zostają w hodowli ,czekając na odpowiedniego i wyselekcjonowanego klienta, hodowcę czy extra cenę. Ceny tutaj mogą być wręcz absurdalne ,dla początkujących. Ci ,którzy szybko się uczą , będą odkładali grosz do grosza ,żeby w przyszłości nabyć egzemplarz z takiej półki. Często najbardziej wartościowe egzemplarze są zostawiane również na tzw.”wymianę krwi”. Tutaj zatrzymam się na chwilę. Niektórym początkującym a majętnym osobom, wydaje się że zakup rewelacyjnie zapowiadającego się szczenięcia z renomowanej hodowli ,pierwszeństwo w wyborze to jedynie kwestia pieniędzy. Muszę po raz kolejny rozczarować niektórych. Otóż bardzo często nie. Hodowle tzw.”TOPOWE” a mówimy tutaj o skali i jakości Europejskiej tzw.”elita” w danej rasie ,wymieniają między sobą najlepsze egzemplarze a odsprzedają już tylko te ,które pozostają po selekcji. Stwarza to sytuację w której najlepiej wyselekcjonowane egzemplarze nie opuszczają „magicznego elitarnego kręgu hodowli „topowych” .Oni nadal mają niezrównaną i niedostępną dla innych jakość, a pozostający materiał hodowlany (aczkolwiek również wysokiej lecz już nie najwyższej jakości) jest sprzedawany za bardzo wysokie kwoty stanowiąc źródło finansowania i podstawę egzystencji wspomnianych hodowli. Kupujemy szczenię ? Wybraliśmy hodowcę, określiliśmy „wprost” nasze cele. Czego brakuje do pełni szczęścia ? Jeszcze jednego. Hodowca musi jeszcze wybrać Was. Tylko wtedy sprzeda Wam coś, na czym będziecie mogli budować swoją wymarzoną linię hodowlaną.
Wybraliśmy hodowlę, hodowca wybrał Nas. Na ile ważny jest przydomek hodowli czyli w uproszczeniu „nazwisko rodowe” psa ,którego kupiliście? Czy to ważne ? Z jakiej hodowli pies pochodzi? Nie wystarczą jego unikalne walory exterierowe, anatomia itd. Wydawałoby się że to powinno wystarczyć. Niestety to nie prawda. Nic nie znaczący przydomek to często nic nie znaczące psy, szczególnie jeśli myślimy kiedyś o wejściu do świata elity hodowlanej. Mocna pozycja hodowli z której kupujemy w danej rasie to pewnego rodzaju „tarcza” i osłona dla Was i dla Waszego psa. Mówią ,że Polak potrafi wszystko wybaczyć ,lecz nie podaruje Wam waszego sukcesu. Ma to częste zastosowanie w branży hodowlanej. Z zamiłowaniem „gnoi” się … tak to słowo które najlepiej oddaje ten problem. Z zamiłowaniem „temperuje” się a przynajmniej próbuje , tych początkująch ludzi, którym przez przypadek wymknie się ,że marzą ,że chcieliby założyć hodowlę.
Macie szansę i z pewnością spotkają Was przykre komentarze, próby gaszenia Waszego zapału, wreszcie ataki na forach , na wystawach, często wyssane z palca opowieści na Wasz temat. Im głośniejsze i szybsze będą Wasze sukcesy tym wspanialsze „baśnie i mity” będą Was otaczać. To smutne ale prawdziwe i stanie się Waszą „wodą na młyn”. Przyszły klient to już człowiek wyedukowany, już nie tak łatwowierny jak bywało onegdaj. Na pewnym etapie będzie to Waszą bezpłatną reklamą. Przydomek , czyli hodowla z której pies pochodzi, posiada mierzalną wartość w kręgach hodowlanych. To jak rywalizacja w branży motoryzacyjnej.Jeśli hodowla wypuszcza słabe mioty , tak naprawdę będzie ze średnią jakością waszego psa bardzo trudno się przebić. Niektóry nie będą chcieli ze względu na przydomek Waszego psa z Wami w ogóle rozmawiać. Zamiast głośnego wow kiedy wasz pies bezsprzecznie będzie wygrywał będą nieszczere uśmiechu i szukanie dziury w całym. Jest FIAT i BMW. Wątek przydomka, pochodzenia ,wymaga jeszcze jednego komentarza. Wielu hodowców, jeśli uznają ,że nie jesteście w stanie wypromować ich podopiecznego , nie jesteście w stanie zapewnić mu odpowiedniej reklamy, wystaw czy też kiedy jesteście osobą nieznaną w branży – po prostu nie będą z Wami rozmawiać. Zakup przez osobę początkującą w branży, wartościowego psa z hodowli o znanym i powszechnie uznanym logo, nawet oferując wielkie pieniądze graniczy z CUDEM…
Jak w takim razie zacząć ? O tym w kolejnym artykule 🙂