Lipiec 2009 czyli nasza wielka turecka wycieczka

25-11-2009 | Kroniki

Lipiec 2009 czyli nasza wielka wycieczka po Turcji

Decyzja zapadła w styczniu. Chcieliśmy wybrać coś naprawdę fajnego. Gdyńskie biuro podróży szybko i sprawnie zabookowało nam rezerwację. Lecieliśmy z Wezyra. W planach był hotel, 4 gwiazdki i 14 dni pobytu. W sumie skończyło się na 5 dniach wycieczek i prawie 10 dniach totalnego lenistwa.
Z końcem czerwca był wylot. Lot trwał 2 godziny i 15 minut. Lecieliśmy 200 osobowym Bouingiem. Hotel nazywał się „Golden Beach Hotel” i rzeczywiście jego lokalizacja była wspaniała. 
W tymże rejonie wyższy standard miał tylko Hotel Jasmin (5gwiazdek) ale tam cena była ok.5tys PLN za 2 tygodnie poza tym w styczniu miał już komplet. Co do Turcji. Znaliśmy Bułgarię. Jako dzieci byliśmy tam kilkanaście razy. 
Cóż. Plaże wokół Turgutreis w rejonie BODRUM nie należą do tak malowniczych jak nad morzem Czarnym czy Bałtykiem. Woda miała 25 C , w basenie 30 C i to był standard. Temperatury mieliśmy między 25 a 30C. Czego by nie mówić , rejon Alanii i Antalii należy jednak do najpiękniejszych w całej Turcji. 
Dziesiątki wysepek, malownicze krajobrazy i wspaniałe zachody słońca . To wszystko przy delikatnym wietrze. Marzenie każdego kto jest wrażliwy i komu tego właśnie brakuje.Co do lokalnych trunków. Turcy właściwie piją wszystko to co my. 

Lokalne atrakcje to YENI RAKI czyli anyżowa wódka. Grecy mają OUZO a Turcy RAKI. Piłem to Raki, jest mocne ale nie odróżniłbym od OUZO.Lokalna kuchnia , jest zdrowa ale chyba nie za bardzo dla Polaka.
Oliwki, papryka, ryż. 
Totalnie nie wiedzą co to szynka, kiełbasa. Ich wędliny to tragedia jest, a o parówkach nie ma co wspominać. Na sobie tylko znany sposób robią jajecznicę. Baranina, szaszłyki, gotowany i pieczony kurczak.Jak oceniam GOLDEN BEACH HOTEL (miejscowość Turgutreis).
Powiem że można go określić mianem „pełen wypas”. Wszędzie marmurowe podłogi i posadzki, nawet na zewnątrz. Co do obsługi. Super czysto , klima w każdym pokoju, pościel zmieniana regularnie. Poniżej HERB miasteczka Turgutreis – czyli Syrena. 
Trochę inna niż warszawska. Taka bardziej sexi :)Tureckie targowiska i bazary mają swój urok. Co prawda nie znajdzie się tam niczego co oryginalne i niczego bez podrobionego znaku handlowego ale za to można z reguły stargować ponad 50% ceny. 

Jakość słaba ale dobrze podrobione.Jeśli chodzi o animacje i animatorów. Bardziej napastliwi i pomysłowi niż w Grecji, jak widać na poniższym obrazku.Tuż przed wylotem, wstąpiliśmy do krakowiskiego Dehatlona przy „zakopiance”. Promocja była na pianki i powiem szczerze ,że bardzo się naszym dzieciom podobały i przydały.

Co do drinków. Bardzo ciekawy i drażliwy temat, dlatego że wychodzi na to że Turcy nie za bardzo rozumieją a może nie potrafią wytłumaczyć swoim barmanom co to jest all-inclusive. 

Jeśli drink nie był poparty „bakszyszem” to dostawało się go w plastikowym kubku , bez „kolorku” itd. Wymuszanie napiwku na każdym kroku jest powszechne. Jedni robią to kulturalnie inni jak mój ulubiony pan barman metodą „na chama”. Po prostu powiedział mi że jest za wcześnie na drinki i jak przyjdę za godzinę to mi poda .

Cóż , po rozmowie ze swoim kierownikiem już nie był barmanem, ale niesmak pozostał niestety.

Pobyt pobytem ale człowiek potrafi się wszystkim szybko nasycić.

Tureckie wieczory, sceneria Turgutreis nocą, wyspa KOS kilka kilometrów od nas na horyzoncie. 

Niezapomniane chwile, jakby sloganowo można było to wszystko podsumować. W każdym razie , kiedy nasze zadowolenie osiągnęło swe ekstremum, przyszedł czas na wycieczki.

Poniżej nasza plaża. Możecie nam wierzyć że była to najpiękniejsza w całym rejonie. Niestety piasek jakby błotny, woda już nie taka lazurowa jak w Grecji.

W oddali grecka wyspa Kos. Już chyba tam nie pojedziemy. Okolicę znamy, morze to samo …

Poniżej to nasze hotelowe molo, również wykończone w marmurze. Marmur w tym rejonie jest chyba niezbyt drogi ,dlatego że jest wszędzie b.powszechny. Nawet płoty lokalnych rolników są zbudowane z marmurowego złomu.

Powyżej to to co było serwowane co wieczór. No było na poziomie, wliczone 🙂 , naprawdę w dobrym wykonaniu i serwowane ze smakiem. No przynajmniej w mojej opinii.

Poniżej to już zdjęcia z AQUA Parku w Bodrum. Niezapomniane wrażenia i warto to zobaczyć.

Raj dla dzieci.

Tydzień pobytu jak z bicza strzelił a my niczego jeszcze o naprawdę tureckim rodowodzie nie zobaczyliśmy.
Nadszedł czas wycieczek. Wykupiliśmy BODRUM i DALJAN.
Na szczególna uwagę zasługuje wyciczka do DALJAN.
4 godziny autokarem , śniadanie ale takie typowe Tureckie (nie liczcie na nic wykwintnego).
Daljan to wycieczka na łodziach motorowych. W trakcie zobaczyliśmy wykute w skale , ponad 1000 lat przed Chrystusem , groby.
Jak atrakcja można było obejrzeć lokalne kraby. Kraby były tylko wabikiem na coś większego. Jeden kęs żółwia Kareta-Kareta i połowy kraba nie było.
Żółwie Kareta Kareta żyją w tym niewielkim zalewisku od ponad 9tys. lat.
Kolejna atrakcja , tym razem kulinarna to można było zjeść na „wodzie” grilowanego kraba. 2 pary szczypiec serwowane na plastikowej tacce – 8 Euro.
Kiedy już zobaczyliśmy prawie 1m średnicy żółwia, w programie wycieczki był obiad. Piwo EFES polecam dlatego że nie ma naszego odpowiednika.
Jest dostępne praktycznie wszędzie. Na wodzie w łodzi motorowej można je kupić za 2 Euro wyciągnięte z „lodu”.
Poniżej od lewej to co prawda nie są żółwie Kareta-KAreta ale takie małe lokalne. Jest ich w tym rejonie masa.
Wyścig łodzi oczywiście wygrała nasza ekipa. Ola za małą opłatą załapała się na kierowanie łodzią.
Ostatnia atrakcja to lokalne „uzdrawiające błota” . Niewątpliwie jest to atrakcja, niemniej co do uzdrawiających własności tegoż to szczerze powątpiewam. Błoto śmierdzi, ludzi masa a obsługa pozostawia wiele do życzenia. A spróbujcie zbyt długi płukać się pod prysznicem… Reakcje lokalnej obsługi … można porównać z obsługą „bydła” w mleczarni.
Oczywiście to „bydło” to goście. Zero konwenansów. Pod tym względem Turcja pozostawiam jeszcze wiele do życzenia.
Na pocieszenie mamy fakt że taplaliśmy się w tym samym błocie co
sam Dustin Hoffman.
I tym optymistycznym akcentem kończę. Mieliśmy do Turcji jechać jeszcze we wrześniu , ale aż tak nas nie pociąga te kilka kolejnych wycieczek.
Zrezygnowaliśmy zatem. Złoto mają droższe niż u nas, skóry również.
Wszędzie gdzie można , zdzierają totalnie z turysty.
Zagadka na koniec. Ile kosztuje „kubek pepsi, małe frytki i maleńki kawałek pizzy” na terminalu lotniska w Bodrum ?
No to nie bedę Was trzymał w niepewności,… 15 Euro 🙂

Zapraszamy do rezerwacji a szczegóły jak zawsze w Regulaminie zamawiania.
Na koniec chcemy poinformować ,że po ok.5 latach uruchomiliśmy z dniem dzisiejszym ponownie nasz newsletter lub jak kto woli naszą subskrybcję. W bazie zebrało się 46 tysięcy adresów mailowych osób które pewnie liczyły na bieżące informacje od nas. Zapraszamy zatem ponownie do zapisywania się do naszego newslettera.

 

 



 

Subskrybuj przez e-mail

Wpisz e-mail, aby subskrybować i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach.

Archiwa

Kategorie

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

Ja…..wo to nieznana , zabita dechami wioska w województwie pomorskim gdzie psy szczekają „doopami” 🙂 ale to zamierzam zmienić.
Tak było do niedawna , dopóki nie zamieszkała tam Patrycja. Tak naprawdę , super fajne miasteczko, zadziwiająco czyste , doinwestowane i spokojne. Tak również było do niedawna 🙂

MastineuM w TVN czyli wszystko co Patrycja wie o Mastifie

MastineuM w TVN czyli wszystko co Patrycja wie o Mastifie

Pierwszy kontakt z TVN miałem podczas ostatniej podróży na CRUFTA. Nie udało się . Ktoś inny zajął Nasze miejsce. Jakże miłym zaskoczeniem był ponowny kontakt Pana Redaktora Łukasza. Namiary na Nas znaleziono z www i TIK-TOKa.Redaktor pytał o wagę mastifów u Nas.Mała...