3xKomarom-Cacib- 6-8.06.2014 -Hungary

26-07-2014 | Wystawy

 

KOMAROM 3xCACIB
Czyli o zakończeniu kwalifikacji na 
Interchampiona oraz zdobyciu tytułu
Championa Węgier
Relacja będzie dosyć obszerna i jeśli zamierzacie Szanowni Państwo to czytać to radzę uzbroić się w cierpliwość , zakupić wiaderko z popcornem lub kilka paczek chipsów. Najlepiej może i jedno i drugie. Nie będzie ani krótko ani zwięźle za to treściwie. Dlaczego długo ? Dlatego ,że i wyprawa tym razem daleka – ponad 1200km w jedną stronę 4 dni w tym 2 nocki w hotelu. Hotel – rewelacja. Polecamy BOW GARDEN HOTEL. Jeśli ktoś zaplanuje sobie wystawę w Komarnie to można ją z pewnością brać pod uwagę i liczyć na super pod względem organizacjnym show. A nasz hotel ? Rewelacja dla nas samych ale również dla zwierzaków ze względu na Pets-Friendly opcję. Ale do tematu hotelu jeszcze powrócimy. Wyjechaliśmy we czwartek po południu. Pogoda super i jak to u nas w zwyczaju bywa, zatrzymywaliśmy się w naszych ulubionych restauracjach ,które i tym razem nas nie zawiodły. Autostrada z Gdyni aż za Toruń a po drodze przed Łodzią grill bar Agat. Barszczyk pyszny ale jakoś jak zwykle tam to bywa , obsługa pogubiona, nikt nie wita „chlebem i solą”, klient sobie wchodzi niezauważony, obsługa jakby miała nagle wszystko inne do zrobienia tylko nie zajęcie się gośćmi. To kolejny raz takie nasze subiektywne odczucie. Za to barszczyk super, lokal super, ładnie czysto i pachnąco.
Jak na Grill Bar przystało wewnątrz wspaniale zawsze grilluje się coś pysznego. Podsumujmy zatem. Barszczyk 10 na 10, kawa 10 na 10, lokal 10 na 10, obsługa może 5 :).
Mija sobie „bita” godzinka i na wylocie z Łodzi co? Czas na prawdziwy lunch lub jak kto woli obiad. Nazwa lokalu to Restauracja pod Wiatrakiem czy jakoś tak. Miło, przyjemnie , pysznie no i wielkie porcje. Nie mamy tutaj żadnego „halo”. Obsługa super, dziewczyny miłe , zainteresowane klientem, dostrzegające go przynajmniej. Mimo „kolejki” idzie to sprawnie szybko i jest też czas na zastanowienie przy samej kasie. Obsługa „wychowana” i po szkoleniu z zakresu savoir-vivre jeśli chodzi o obsługę klienta.
Poniżej to kontynuacja naszej uczty. Aron na wybiegu , poprosił to i dostał kawałek schabowego. Mieliśmy szczęście … Wycieczka w drodze powrotnej znad morza do Częstochowy i nasz Aron ,który na czas postoju stał się „maskotką” ich wycieczki. Młodzież w wieku gimnazjalnym – zachwycona. I o to chyba chodzi. Promocja rasy. Mastiff staje się coraz mniej popularny i to może nie tak źle dla rasy ale staje się publicznie mniej znany a to już jest problem. Jedyna metoda na pokazanie naszych wspaniałych psów to po prostu pojawiać się w miejscach publicznych … Jest z tym problem dlatego ,że populacja ma problemy z psychiką analizując globalnie więc nie każdy odważy się na „lans” czy publiczne prezentacje. Dobierając skojarzenia należy brać pod uwagę profil psychiki rodziców a o tym wielu zapomina, bardzo wielu…
Wróćmy do tematu może….Jedna z naszych ulubionych knajpek. Co prawda w ubiegłym roku po kapuście Radek okupował krzaki przy autostradzie , niemniej mnie to nie zraziło a może nawet chciałem przeżyć podobne doznanie 🙂 . Życie jest chyba ciekawsze i polega na kolekcjonowaniu doświadczeń no i również doznań … 🙂
Poniżej i powyżej to spacerek i bynajmniej nie na uwięzi jak widać a rejon to nadal knajpa Pod Wiatrakiem. Krótka rozmowa po kolacji …Kto dzwonił ? Radek albo Marta …
Kolejny przystanek mieliśmy już w Czechach po północy.
Nad ranem mocna szybka kawa przed Galantą na stacji. Było i ciasteczko no może i były 2.
A Galanta ? Z czym skojarzyć Galantę ? My wiemy doskonale a Wy? Otóż w Galancie urodził się nasz wspaniały Aron. Na odwiedzimy Katariny H. nie było czasu a Galantę omijaliśmy z prawej. Kiedy pomyślę jak niewiele brakowało ,żeby Aron do nas nie trafił … Może kilka słów na ten temat. Aron był wybierany ze zdjęć … Przed przyjazdem na „oględziny” dostałem tak fatalne zdjęcia ,że doszedłem do wniosku ,że nie ma sensu jechać. Reszta potoczyła się sama a do wyjazdu doszło przez przypadek. Cóż często los sam decyduje za nas , stwarzając okoliczności ,które ułatwiają nam podejmowanie decyzji. Osobiście , kiedy widzę że coś „układa” i otwiera oraz sprzyja to zawsze podążam za tą szansą…
Około 6 rano zawitaliśmy do Komarna. Bajeczny wschód słońca nas przywitał i lekki jeszcze chłodek tuż po nocy.
Na końcowych kilometrach wybudziła nas kolejna kawa i Billy Ocean jak widać w bezbłędnym wykonaniu Loverboya !!!Ten kawałek umarłego może poprawić humor.
Wystawa odbywała się przez 3 dni na terenie fortu wojennego. Imponujące mury niczym Cytadela. Masa miejsca do parkowania co jest zgagą naszych wystaw.Kilka tysięcy psów i ludzi a kompletnie nie czuć było „presji tłumu”. Gorąco , ponad 33 C.100m poniżej wspaniała ok.100m promenada do muzeum i nad samą rzekę Danube.
A na wystawie ze znanych Edit z córką Ingrid. Właścicielki jednej z węgierskich hodowli.
To oczywiście wynik po pierwszym dniu wystawy. Mamy 1 wszego CACIBA i pierwszy wniosek CAC na Championa Węgier. Masa przewijających się ludzi i masa pytań o rasę i Arona. Niektórym pozwalaliśmy na fotki. Pełno było tego w tydzień później na węgierskich branżowych portalach o czym donieśli nam nasi węgierscy przyjaciele, również linkując nam nasze foty…
Wszystkim pozwalaliśmy trochę „pofocić”. To super reklama. Wizytówki rozchodziły się jak ciepłe bułki…
A po wystawie jak widać kierunek Apostag . Sławek nie na długo mi się przydał tym razem.
Apostag. Apostag to mała wieś o niskiej zabudowie 60km od Budapesztu. Nasze wspomnienia związane z tym miasteczkiem sięgają 2006 roku. Był to czas kiedy w Polsce było kilka miotów. Ze względu na panującą „atmosferę” woleliśmy zakupy robić za granicą. W tymże roku urodziła się w Apostagu nasza wspaniała Brenda MastineuM B.B. Zostaliśmy ugoszczeni jak prawdziwi „królowie”. Zaprzyjaźniliśmy się z właścicielem hodowli Boros B. która obecnie wstrzymała działalność a właściciel wyemigrował do UK.
Kupiliśmy stamtąd naszą 8 letnią obecnie Championkę Brendę. Jaki dorobek mamy po niej ? Brenda dała nam 2-kę Championów Polski w tym jednego podwójnego Zwycięzcę Polski imć Ingo vel Negro MastineuM (wł.Adam F.). Kilka lat później ,sprzedaliśmy do tej samej hodowli naszą Karmen vel Kaishę MastineuM (obecnie Championkę Węgier.).
Karmen MastineuM miała jeden miot z ,którego pochodzi kilka Championów w tym samiec Tomo Żupicia z Chorwacji. Ze względu na to ,że Karmen MastineuM to córka naszego Championa Gallahada vel Goro MastineuM mamy zatem swój Polski akcent i naszą linię hodowlaną min. w Chorwacji.
A powyżej to Pinter z naszym Romeo . Romeo po wstrzymaniu działalności hodowli Boros.B został odsprzedany „za płot” do Pintera . O Romeo MastineuM i jego właścicielu jeszcze napiszemy.
Kolejno z Apostagu dostaliśmy zaproszenie od naszego przyjaciela Abrahama.
Całość skończyło się dłuższym spotkaniem i wyżerką w węgierskiej knajpie ale o tym poniżej…

Powyższe foty to zdjęcia z naszego hotelu. Za jedyne 110 euro mieliśmy 2 noce w super nowoczesnym pokoju ze śniadaniem która miało być wliczone. Wliczone w cenę była tak ,że w pierwszy dzień „szwedzki stół” był gratis ale chleb do śniadania był płatny w cenie 5 euro 🙂 więc przekraczał cenę normalnego śniadania. W drugim dniu nie było już „szweda” i przynieśli śniadanie na zamówienie z karty ale chleb nadal po 5 Euro. Przycinka i to gruba . Totalny brak etyki hotelarskiej i traktowanie klienta jak idioty …

Z wątku o hotelu przeskakujemy na chwilę na teren wystawy. Aczkolwiek wszystko trwało niczym mgnienie to był również czas w tym okrutnym upale na „wystawowy lans”.
Zwiedziliśmy fort w zasadzie całość do obejścia w ciągu 1 godziny.
Powyżej to teren fortu w tle Danube a poniżej to Aron przy znaku Węgierskiej organizacji kynologicznej. Przeczuwaliśmy championat 🙂
Prosto z Budapesztu ,który musieliśmy przeciąć ,aby dotrzeć na autostradę na Adacs wylądowaliśmy w miejscu docelowym.
Adac okazał się małym spokojnym miasteczkiem.
Przygotowaliśmy nasz prezent dla Zoltana. Czy doceni ten nasz flagowy polski trunek ? Jeszcze nie wiemy. Kawy niestety nie było 🙂
A na miejscu kto? Na miejscu mamusia miotu , suka pochodząca od naszej znajomej z Holandii Marjon. Suczka miała miot w połączeniu ze Zwycięzcą Świata imć Baro.
Byliśmy bardzo podekscytowani ,aby obejrzeć szczeniaki i Zwycięzcę Świata imć Korosdombi Baro.
Zoltan zaprezentował Baro w całej okazałości. Fajny wysoki proporcjonalny samiec. U Zoltana nie trwało to zbyt długo a mieliśmy ponownie ok.200km i ostatnią wystawę w dniu kolejnym. Obejrzeliśmy szczenięta i po wymianie kilku opinii odpaliliśmy CRVkę.
Na wylocie z Budapesztu zatrzymaliśmy się ok.17 tej w Cytadeli.

Niesamowita panorama na miasto , wspaniałe gigantyczne rzeźby olbrzymów i czegoś czego jeszcze nie miałem okazji poznać. Cóż wujek Google mi podpowie.
Niesamowite być tam, widzieć i czuć a taka fota jaką zrobiłem Sławkowi ? Bezcenne :). Będzie co wspominać.
Czas mijał, słońce miało powoli zachodzić ale jakoś chyba opóźnienie się pojawiło.
Czekaliśmy na jego zachód ale nie doczekaliśmy się. Ciągle nam gdzieś się spieszy …
Kilka zdjęć , marszem w dół i byliśmy już w samochodzie. Marzenie o kolacji przerodziło się w małą obsesję.
W Trolej Garden w końcu nie byliśmy za to zrobiliśmy sobie 3 godzinny spacer po Komarnie połączony z wyżerką.
Knajpa była zlokalizowana .ok 300m od naszego hotelu. No to zaszaleliśmy. Wychodząc było trudno się poruszać ale co tam…

Godzinny spacer deptakiem zakończył się lodem hahhaha , nie takim 🙂 normalnym smacznym lodem o nieziemskim smaku.
Przy okazji ulice ok.24 były całkiem puste ale przekonaliśmy się na własnej skórze dlaczego Komarno nazywa się Komarno. Nie wiem czy ma to związek ale ,metodą na „tajniaka” tak pogryzły nas komary ,że nasze rodzinne powinny się wstydzić…
Powyżej od lewej to deptak w Komarnie od prawej Aron w naszym pokoju. Poniżej to pomieszczenie z różowymi krzesełkami to pokoik do snu dla Arona. Zainstalowaliśmy mu tam jego kontener i miał własne M.
I tutaj robimy małą retrospekcję i cofamy się troszeczkę. Dlaczego ? Wymiana aparatu i niechęć do porządkowania fotek czyli idziemy na łatwiznę. Ci wszyscy ,którzy w skupieniu dotarli aż tutaj, zorientują się w jakim punkcie jesteśmy. Zatem. Sobota rano, czyli czerwcowy poranek.Komarom i Komarno to miasto jak nasz Cieszyn. Z jednej strony to Węgry a z drugiej już nie :).Nasza wystawa była po stronie węgierskiej czyli w Komarom. Mieliśmy masę czasu dlatego dowiedziałem się bardzo dużo informacji o mastifie na Węgrzech.To wiedza okupiona moim czasem dlatego dzielić się będziemy nią jedynie w ramach grupy hodowlanej MastineuM i hodowli ,które z nami współpracują.
W tymże roku dołączyły do nas 2 początkujące hodowle , którym służyć będziemy pełnym wsparciem i supportem jeśli o to poproszą.
Cóż … na wystawie było na czym „zawiesić oko”. Poniżej 3 letnia suczka węgierskiego pochodzenia. Rodowodowo zbliżona do naszego Arona stąd piękna głowa i ciało.
Przed w trakcie i po, przewija się jak widać wątek konsultacji ze stroną Węgierską a na zdjęcia to już prezentacja naszego Arona.
Wystawy w Komarom były dla nas o tyle ważne ,że walczyliśmy o kwalifikację na Interchampiona. Interchampionat to już extraklasa w rasie. Tutaj nie ma już miejsca na subiektywne opinie co się komu w psie podoba a co nie …a ktoś kto je wygłasza po pierwsze naraża się na śmieszność, po drugie sam daje świadectwo swojej wiedzy ,po trzecie poddaje wiarygodność i fachowość oceny psa przez wielu sędziów międzynarodowych.
Nasz Aron oceniany był we wszystkich możliwych klasach i grupach wiekowych ponad 30 razy przez ponad 20 sędziów. Aron wystawiany był na wystawach : światowych i międzynarodowych Austria, Węgry, Niemcy oraz na największej wystawie Świata na Crufcie w 2014 roku. Obecnie w Polsce mamy dwa samce z tytułem Interchampiona. Pierwszy z nich to nasz Aron a drugi i o jego kwalifikacji dowiedzieliśmy się bardzo niedawno to nasz wychowanek imć Rollo MastineuM właściciel Paulina Oberhard. Gratulacje.
Wróble nam przyniosły w ubiegłym tygodniu kolejną nowość . Nasz kolejny wychowanek imć Romeo MastieuM rezydujący na Węgrzech ,oprócz 5 Championatów uzyskał kwalifikację na Interchampiona. Wielka duma i wielka radość. Taki dorobek zasługuje na uwiecznienie i na trwale zaznacza swą obecność w historii rasy w naszym kraju. Gratulujemy serdecznie i jesteśmy z Was bardzo ,bardzo dumni. Dumni z powodu Waszej wiary , dumni mimo „nieprzyjaznych wiatrów” ludzi próbujących odbierać radość z tego co robicie, dumni za siłę w dążeniu do celów i bardzo dumni ,że obdarzyliście nas swoim zaufaniem kupując szczenię właśnie w MastineuM. O klasie ludzi świadczą problemy z jakimi sobie poradzili, nie ile razy upadali ale jak szybko potrafili wstawać będąc na kolanach.
Nigdy nie pozwólcie ,aby inni odbierali Wam radość z życia i decydowali za Was. Budowanie nienawiści ze swoich marzeń to tragedia ludzi ,którzy tak bardzo pogubili się w swojej pasji ,że zaczęli w imię tej swojej świętości podsycać w sobie nienawiść do innych. Na koniec mały cytat ” Uchowaj mnie Panie od takich miłośników zwierząt ,którzy potrafią w ich imię nienawidzić …” Koniec cytatu . Kto to powiedział ? Zaskoczcie mnie :). Pozdrawiamy serdecznie i nie dajcie się nabierać. Przyjaciel to nie ten który zawsze się z Wami zgadza , przyjaciel to ten ,kto potrafi powiedzieć Wam w oczy prawdę mimo że czasem z tego powodu nie jest zbyt miło…
Powyżej to Sławek wypatrzył na wystawie naszego Pana Posła. Cyknęliśmy kilka fotek, wymieniliśmy kilka słów. Miło że Pan Poseł zgodził się na foto.
Po wystawie poprosiliśmy Edit i jej córkę Ingrid o kilka fotek naszej dwójki.
Powyżej to most przez rzeczkę prowadzący z Komarom do Komarna. Hotel zlokalizowanym był po stronie Czeskiej.
Po pierwszym dniu wystawy otrzymaliśmy zaproszenie z Apostagu. A jeśli Apostag to nasz nowy Interchampion imć Romeo MastineuM wł.Pinter G. Romeo to ponad 3 letni ok.100kg samiec. Mozna kość ,szeroki ,wspaniały ruch.
Rezyduje na Węgrzech , jest już ojcem kilku miotów zatem na Węgrzech w ponad 30 rodowodach pojawi się przydomek MastineuM jako rodzica szczeniąt. Czas mijał szybko, kawa z ciastem zniknęła szybko.
Zerknęliśmy na 10 tkę nowych szczeniąt ,których ojcem został Romeo i zbieraliśmy się na wizytę do kolejnej hodowli.
Powyżej zachwyciło nas wspaniałe pole maków 🙂 jak widać fajna fota wyszła. Barwy kontrastowe 🙂
W ok.godzinę później wyladowaliśmy w Kecskemet. Bywamy tam co jakiś czas w wizytach „politycznych” ale również na „zakupy”.
Poniżej i powyżej to pieski ,które pozwolił nam obejrzeć – prywatnie nasz przyjaciel a oficjalnie właściciel hodowli, Abraham.
Powyżej i poniżej to siostra naszej Brygitty imć Boglarka – złota Zwyciężczyni Świata klasy młodzieży.
Piękna suczka, fajny ruch, idealna.
A poniżej imć Amina ,którą specjalnie przyjechaliśmy ogłądać. Ze względu na fakt ,że w tym roku zamierzamy zakupić 2 suczki dla naszej hodowli , córkę Zwycięzcy Świata jeśli jest w ofercie ,należy obejrzeć.
No i cóż. Obowiązki się zakończyły a czas mijał bardzo szybko. Finał natomiast jest zawsze ten sam. Wspaniała Węgierska restauracja na obrzeżach Kecskemet.
Tym razem sponsorem było MastineuM. Niesamowita kuchnia . Czas mijał , uzgodniliśmy kilka politycznych wątków i czas był wracać do Komarom.
Rozmawialiśmy o planach, kierunkach i innych bardzo, bardzo ciekawych tematach. Otrzymałem bardzo ciekawą propozycję ,którą z pewnością rozważę. Bardzo cenimy sobie opinie ludzi ,którzy są fachowi i wiedzą o czym mówią. Polska jest pełna ludzi ,którzy ilością „mżonek” próbują maskować elementarne braki fachowe. Kończąc ten akurat wywód powiem ,że nie ten ma rację komu się wydaje ,że głośniej potrafi krzyczeć 🙂 a prawda broni się sama. Dobra reszta innym razem :).
Ostatnie chwile w naszej wspaniałej restauracji . Jak widać to już wieczór a właściwie to noc. 5 godzin jak z bicza strzelił.
Zbliżała się noc a do Komarna mieliśmy z Kecskemet prawie 300km.
Jak widać powyżej mamy już innym dzień. Inna koszula inny dzionek a temperatura ta sama.
Aron cieszył się wielkim uznaniem sędziów i popularnością odwiedzających.
Kolejny CACIB i kolejny CAC do Championatu Węgier.
Ciąg dalszy wymiany informacji z Edit i Ingrid. Kompletnie dziś już nie pamiętam o czym to było.
Kolejna niebieska rozeta no i kilka wspaniałych zdjęć ze wzniesienia na terenie fortu. Może będę tutaj nieobiektywny ale wspaniale się tutaj prezentował. Mimo okrutnego upału (ponad 35 C) dzielnie „robił swoje” w ringu . Poza nim również 🙂
Tego samego dnia postanowiliśmy zajechać do małej miejscowości ADACS. Na drodze stanął nam Budapeszt.W Adacs na Węgrzech zamieszkuje u Zoltana M. ubiegłoroczny Zwycięzca Świata. Po tymże samcu pojechaliśmy oglądać 2 mioty ale o tym chyba już było … Zatem zastosuję w tym momencie 'skrót myślowy”, Szanowni Państwo przypomnijcie sobie o czym czytaliście powyżej a my przenosimy się na chwilę do Budapesztu ,który ponownie stanął nam na drodze powrotnej z Adacs do Komarna.
Plan był ambitny. Po zwiedzeniu Cytadeli kolacja w Torley Garden ale doszliśmy do wniosku że nie ma co nadwyrężać budżetu i że kolacja będzie w BOW GARDEN HOTEL.
Ostatnia panorama na Budapeszt i jesteśmy już poniżej na wystawie ,czyli poranek chyba sobotni.
Ring numer „niepamiętam” i kogoż mamy jako sędziego… Pan Andrzej Szutkiewicz zna i wielokrotnie oceniał już nasze psy i Arona. Skłamałbym gdybym powiedział ,że nie wiedziałem że będzie sędziował 3 ciego dnia w Komarom.
Ocena Pana sędziego praktycznie wcale nie różniła się od ocen naszego Aron od 2ga węgierskich sędziów.
Kolejny Cacib , i najważniejszy bo trzeci wniosek na Championa Węgier. Dla zainteresowanych ,certyfikat czyli dyplom kosztuje 40 Euro. To taka ciekawostka .
Gratulacje i uściski z i od uradowanej Edit.
No i to co najważniejsze, czyli zdjęcia z Panem Andrzejem Szutkiewiczem.
Było bardzo miło, super atmosfera . Bardzo miło spędzony czas. Zdecydowanie warto było przejechać te 2500km w lewo i w prawo.
Jaki bilans ? 3 Caciby Arona, zakończony INERCHAMPIONAT i zdobyty tytuł Championa Węgier za pomocą 3 tytułów CAC. Dla tych którzy nie wiedzą … W Polsce mamy CWC a tam są CACe.
Wyruszyliśmy z Komarom ok.12 w południe. Kto na celowniku ? Już widać poniżej. Celujemy w Odolanów do hodowli Państwa Aldony i Łukasza J. Na miejsce trafiliśmy ok.18:00.
Do Odolanowa pojachaliśmy z 3 powodów. Po pierwsze robią ponoć super kawę :). To taki żarcik. Po pierwsze chcieliśmy obejrzeć kolejny miot po Casprze. Tym razem żoną Caspra została polska Championka Gina Jozefinka własność Łukasza i Aldony.
Drugi powód to fakt ,że Aldona i Łukasz są właścicielami syna naszego Arona imć Aresa MastineuM Molosy Kaliskie. Ares do dziś dnia to już Młodzieżowy Champion i obecnie w swojej klasie wygrywa wszystko co tylko jest w jego zasięgu. Obaj bracia ,synowie naszego Arona to bardzo wysoka jakość i egzemplarze wyróżniające się ponad przeciętność podobnie jak ich ojciec.
A powyżej to sam Aron w mieszkaniu Łukasza i Aldony. Jak widać poniżej, przyszedł i czas na szczeniaki.
Duża radość dla wszystkich . Oglądaliśmy maluchy z wielką uwagą . W końcu mioty mastiffa to w Polsce ciągle jeszcze rzadkość. Zdarza się znaleść na allegro ogłoszenia o sprzedaży mastiffa z rodowodami organizacji kynologicznych innych niż nasz Związek Kynologiczny.
Trudno powiedzieć jak weryfikują psy zarejestrowane w ich księgach natomiast oceniając jakość tychże mastifów , trzeba obiektywnie i subiektywnie kompletnie nie warto tym się interesować .
Samce w rozmiarze naszych suk, laik dostrzeże klasyczne różnice.
Problem natomiast pojawia się wtedy kiedy w podobny sposób co exterier traktowana jest ocena psychiki i zdrowia egzemplarzy ,którym przecież daje się prawo do rozmnażania.
W naszych liniach prowadzimy weryfikację radiologiczną oraz sporo innych na własny użytek hodowlany. Póki co te „mastiffy” są mastiffami tylko z nazwy a jedyny atut takich ofert to niska cena.W tenże sposób wyceniając , ich właściciele z pewnością widzą różnice między psami ze ZKwP .Temat traktujemy rozwojowo w nadziei że wyedukujecie się Państwo na tyle żeby nie dać się nabijać w butelkę.
A teraz trzeci powód. Trzecie powód to chęć pokazania Łukaszowi wbrew temu co mu „życzliwi” naopowiadali o naszym Aronie. Aron jak mawia „legenda” jest psem zatłuszczonym , grubym nie wiem co tam jeszcze…
Łukasz i Aldona mieli okazję własnoręcznie się przekonać ile na Aronie tłuszczu a ile mięśni i mocnej struktury prawdziwego mastiffa .
Zresztą , myślę że to bardzo miło mieć okazję obejrzeć sobie ,pogłaskać ojca naszego szczenięcia.Najważniejsze mili Państwo to wiedzieć o czym się mówi. A żeby wiedzieć , to trzeba zobaczyć ,mieć kontakt ale porzede wszystkim rozmawiać z doświadczonymi ludźmi. Polski naród jest pełen domorosłych „specjalistów” od wszystkiego ,którzy nie leczą się u lekarzy tylko u „wróżek”, którzy wiedzę pozyskują nie od fachowca tylko od bezrobotnej ,wysiadującej w domu sąsiadki 🙂 pozyskując wiedzę z netu gdzie jeden „hejtuje” drugiego.
Poniżej i powyżej to nasz Aron z Łukaszem i nasze ostatnie chwile w Odolanowie.
Kilka godzin nocą i ok.1 nad ranem byliśmy już w Papowie Toruńskim. A jeśli Papowo to kto ?
Oczywiście Marta i jej Croft a nasz Ulisses MastineuM.
Marta zrobiła kolację , śledzie z jabłkami -rewelacja . Jeśli ktoś zadowoli Sławka to już musi to być pyszne. Marta była ponownie zachwycona Aronem i Vice Versa chyba… Chyba że Aron szukał jedzonka. Stawiałbym na to drugie.
Szybka kawa i jedziemy na Gdańsk. Ulisses czyli Croft był jakby to powiedzieć… Chyba trochę onieśmielony że ktoś śmiał wejść do jego domu. Papowo opuściliśmy po ok. 1 godzince.
Na sam koniec zachęcamy do uczestnictwa w naszym konkursie w którym nagrody widać poniżej. Takie karafki mamy tylko dwie. Jedna na zawsze zostanie u nas. Zasady konkursu w dziale na www no i oczywiście zapraszamy do rezerwacji. Oferujemy również 3 sprawdzone przez nas marki karmy dla mastiffa w najniższych cenach w kraju. Zapraszamy również do odwiedzin.
W skrócie. Nagrodę otrzyma właściciel naszego szczenięcia ,który na koniec roku udokumentuje najwięcej otrzymanych ocen doskonałych. Zapraszamy więc do rywalizacji. Warunek jest jeden – szczeniak pochodzi z MastineuM . Uznajemy oceny z wystaw zagranicznych i liczymy je x 2 ,a „licznik” włączyliśmy 1 stycznia 2014 roku.
Na koniec komunikat. Rozpoczyna się sezon „kleszowy” , tych rejonów zakażonych krętkiem przybywa. Prosimy odpowiednio zabezpieczać swoich podopiecznych – info u swoich wetów. Jedna nasza suczka z miotu „U” – zachorowała na chorobę odkleszczową. Szybka i zdecydowana reakcja właściciela i szybko wdrożone leczenie jak również bardzo silny organizm suczki , uratowało małą. Mała jest już zdrowa. Nie zawsze tak to się kończy ,dlatego nie wolno zagadnienia bagatelizować.
Serdecznie zapraszamy.

Subskrybuj przez e-mail

Wpisz e-mail, aby subskrybować i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach.

Archiwa

Kategorie

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

Ja…..wo to nieznana , zabita dechami wioska w województwie pomorskim gdzie psy szczekają „doopami” 🙂 ale to zamierzam zmienić.
Tak było do niedawna , dopóki nie zamieszkała tam Patrycja. Tak naprawdę , super fajne miasteczko, zadziwiająco czyste , doinwestowane i spokojne. Tak również było do niedawna 🙂

MY i WY

MY i WY

  [gallery link="file"...