Styczeń/January |
||
Końcówka stycznia zbliżała się w zastraszającym tempie. Dni goniły noce , świat kręcił się coraz szybciej i zaczynało brakować tych dni. Odpocząć , trochę odpocząć , to słowo stało się naszym marzeniem ,które szybka decyzja o zimowych wakacjach stała się uwieńczeniem. No tylko gdzie ? Egipt 🙂 ? A może Kraków, Słowacja i Zakopiec ? Jak widać ,jednak tradycja , jednak Zakopiec. |
||
Zamek przepięknie prezentuje się zawsze. Lekki plusik i brak opadów pozwolił nam na wycieczkę. Rewelacyjnie rozwiązano problem miejsc parkingowych -zero problemów w okolicach Jubilatu, Zwierzynieckiej i Rynku. Jeśli Rynek to Wierzynek obok ,którego przeszliśmy jakby lekko obojętnie mając w pamięci nasz ostatni w nim obiad a szczególnie koktail „z owoców leśnych”. | ||
Odwiedziliśmy za to Wedlowską pijalnię czekolady. Rewelacja. Ja zamówiłem tradycyjną ,reszta z dotatkami. Mniam 🙂 Grodzka świeciła pustkami więc uwagę skupiałem na co ciekawszych obrazach. |
||
No i cóż. A kogóż to udało mi się spotkać? No dosyć znana osoba . Co prawda zwykle widywana na Wrocławskim rynku ale tym razem po krótkiej rozmowie dowiedziałem się że będzie grywać w jednym z krakowskich pubów. | ||
Na dowód tego ,że jeśli na „shopping” to tylko do Krakowa muszę powiedzieć, że takiej różnorodności takiej ilości sklepów , takich cen i wyprzedaży to na Pomorzu nie ma. | ||
Zwiedzając po raz n-ty uliczki Rynku Głównego ,niedaleko ulicy Brackiej natknęliśmy się na mały sklepik co „Mydlarnia” się zowie. Polecamy bo mają coś czego nie ma w supermarketach. Szczególnie polecam mydło dla samuraja 🙂 i krem na wagę o orientalnym zapachu. Mnie generalnie wszystkie kremy alergizują a ten o dziwo nie. Pierwszy raz „degustowałem” na próbę i następnego dnia kupiłem. |
||
Na Słowację mieliśmy zarezerwowany 1 dzień i z nadzieją zajechaliśmy do Meander-Parku na Słowacji, niedaleko Suchej Chory. Jakież było nasze zdziwienie kiedy oznajmiono nam ,że minimalny czas wejścia to 3 godziny i związana z tym opłata to 21 Euro 🙁 Bura dla Słowaków. | ||
Kolejne wieczory spędzaliśmy na sesjach filmowych i kieliszku Metaxy. | ||
2 razy proszone imprezy u Siory to było ciekawe urozmaicenie diety, chociaż Danka gotuje jak moja mamusia więc na dietetyczne jedzenie po Góralsku nie było co liczyć. | ||
Krakowskie obiady powodują straszną niemoc 🙂 ale to zawsze coś innego niż to co na Pomorzu jest smacznym standardem. |
||
Schabowy po krakowsku to jest to. | ||
No i to co powyżej to już chyba każdy zna. Zakopiec, kolejka na Gubałówkę i oczywiście Krupówki. | ||
Jeśli Krupówki to wyżerka bo za każdym razem ma tam miejsce. Jakiś czas temu chodziliśmy do „PARADISE” 🙂 ale daliśmy sobie spokój a Ci którzy chcą wiedzieć dlaczego niechaj zajrzą. Obecnie jadamy w „OWCZARNI” a klimat tego lokalu to jest właśnie to o co chodzi. Chodzimy tam regularnie na „żebro” i herbatę podawaną na „U-BOOTA”, a ziemniaki z masłem czosnkowym to tego dopełnienie. Wszystko okraszone wesołymi minami obsługi, skwierczącym grilem i góralską muzą w typie disco-polo. Z disco -polo to jest ciekawa sprawa. Wszyscy zarzekają się że nie słuchają ale na każdej imprezie ją grają :). Polski dualizm to jest chyba ale to nie dotyczy tylko tego tematu. |
||
No i to nasza flagowa fotka z „OWCZARNI”. Polecamy gorąco. | ||
Na Krupówkach można też czasem obejrzeć coś ciekawego. Można też spotkać rycerza Yedi i spore obniżki. | ||
Na sam koniec ,żeby nie było że nie było o psach. No to poniżej nasz Dandy który pojechał z nami do Krakowa. | ||
Na sam koniec mamy jeszcze 3 tematy ,informujemy o rozpoczęciu przyjmowania rezerwacji na nasze kolejne mioty. |
||