Lubieszyn 23.06.2012

01-11-2012 | Wystawy

 

Lubieszyn 2012
23.06.2012
Lubieszyn to małe miasteczko gdzieś tam . Wystawa kameralna, zlokalizowana na boisku aczkolwiek w dosyć ciekawym i przyjemnym otoczeniu lasu. Szczegół techniczny to fakt ,że TOY TOYE nie dojechały no ale cóż, wróciliśmy do korzeni. W końcu od czegóż mamy las. BYć może były potem ale nasza nadzieja zamiast umrzeć ostatnia ,popełniła samobójstwo i to na samym początku.
Na miejscu pierwszy był Bartek z Natalą i Naomi. Naomi to tak naprawdę Naomi Beauty MastineuM (niespełna 2 letnia suczka – córeczka naszego championa Conana MastieuM i Ch.Brendy MastineuM B.B).
Powyżej Naomi z Bartkiem i Natalą. Jak się później okazało a okazało się to kilka miesięcy później (piszę nieniejszą relacją z ponad 4 miesięcznym opóźnieniem) to Natalia jest „lekiem na całe zło” jeśli mówimy o wystawianiu Naomi.
Na wystawie spotkaliśmy również p.Piotra ze swoją sunią (to również nasza linia hodowlana) Rodzice małej „rudej” to Arcsibald (Int.Ch) i nasza Gina Graciella MastineuM.
Zaraz po wjeździe na teren wystawy ,który o dziwo o ile kojarzę to nie był płatny, rozłożyliśmy nasze firmowe kontenerki oraz kocyki.
Klimat był fajny, pogoda super, miły wiaterek ale był jeden problem . Zawiódł catering. Przydała by się tutaj „kawa”. No i była kawa i ciasteczko z tym tylko ,że musieliśmy sobie po nie pójść.
Rozpoczęło się wystawianie. Danduś był w dobrej formie i super się zaprezentował.
Miał konkurenta w swojej klasie . Daliśmy sobie radę. Konkurencja była z Niemiec.
Przemiłą właścicielkę „rudzielca” widujemy regularnie i wielokrotnie w Polsce. Być może „robi” Championat Polski a być może liczy na Polskiego Caciba.
Później na ring weszły dziewczyny. Naomi miała spore szanse ,niestety nie tym razem. Dziewczyny były porównywalne również w ruchu.
Powyżej porównanie z Najlepszą Suką w Rasie. Wynik i do domu. Dandy zaliczył kolejne zwycięstwo do kolekcji.
W chwilach wolnych na oczekiwanie na BIS, Natala „urzędowała” z Dandym czyli „standard” a my z Bartkiem pobieżelim na kawę.
Dosiadł się do nas i sędzia ,który nas oceniał oraz p.sędzina – nie wymieniając z nazwiska 🙂
Sporo rozmawialiśmy, wymieniliśmy trochę spostrzeżeń. Dowiedziałem się sporo fajnych i ciekawych rzeczy. Jakich ? To już mój „zysk” 🙂
Dandemu jak widać adoratorek nie brakowało.
Powyżej to już kilka fot z finałów na ,których Dandy nie chciał mi biegać. Założyłem dekoracyjną obrożę licząc na wrażenie . Jej wada to to że była zbyt luźna.
Była szansa ale cóż. Mądrość przychodzi zbyt późno.
Ze względu na to ,że w dniu kolejnym czyli w niedzielę jechaliśmy na wystawę do Szczecina (150km od Lubieszyna) ,przyjęliśmy zaproszenie na „NOC w KUKURYDZY” u Bartka w Gorzowie. Po drodze wstąpiliśmy do naszej filii w Dolicach czyli do Sebastiana.
Przywitała nas mocna tradycyjna kawa ,której nie szczędziła  Iwonka i małe stadko mastifowe a w nim nasza Gina. Gina to ta ruda lekko siwawa na pysku suczka.
Cóż było dalej ? 🙂
Dalej jak widać to był mały postój. Temperatura „czerwcowa” dookoła lasy no i po drodze do „Bartkowa” czyste jeziorko.
Taka szybka kąpiel ,którą zaproponowała Natala .
Woda okazała się ciepła jak zupa, Bartek z Naomi i Natalą popływali sobie.
Miłe miejsce tyle ,że o dziwo było płatne. Bartek miał problemy z założeniem skarpet , wszędzie szukał pomocy. Chętnych nie znalazł.
Hacjenda Bartka zlokalizowana jest na uboczu . Szczerze mówiąc kukurydza w lewo i kukurydza w prawo.
Na początku myślałem że to tutaj kręcono słynne „Dzieci Kukurydzy” . Dla tych co nie wiedzą to taki głośny horror lat 90 tych.
Żonie Bartka , Agnieszce Danduś również przypadł do gustu.
Psy poszalały niemniej Naomi na każdym kroku pokazywała Dandemu że nie jest u siebie.
Prawdziwy urok „Bartkowa” ,piszę Bartkowa dlatego ,że nie pamiętam nazwy miejsca w którym byłem, …Zasiedmiogórogród :)?
Kolacja smażyła się na grilu, Aga zaserwowała kolację.
Przyszedł czas na drinki. Na drinki i Shiszę.
Rozmawialiśmy o wszystkim i jedynie na wesoło. O planach , psach, wystawach no i o Was 🙂 . Nie mieliście „czkawki” …
Niebo było przepiękne tego wieczoru. Dookoła ani żywej duszy, no wyłączając pewnie te czające się w kukurydzy :). Cisza , spokój , smażący się grill i drinki.
Drinki były mało wyszukane dlatego ,że nie mieliśmy chyba ochoty experymentować.
Tradycyjny Johnny czyli Jasiu Wędrowniczek.
Humor sprzyjał a na sam koniec pogoda przegoniła nas do domu. Po północy impreza skończyła się 'grobowym snem” bynajmniej moim.
Obgadaliśmy co było do obgadania. Plan dnia na jutro ,już był ustalony. Pobudka o 5 rano i wyjazd do Szczecina.
Póki co informujemy również o zmianie naszego newslettera.
Osoby które chcą być na bieżąco informowane ,prosimy dodać się ponownie
newsletter.

 


Subskrybuj przez e-mail

Wpisz e-mail, aby subskrybować i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach.

Archiwa

Kategorie

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

JAGATOWO MASTIFF STORY czyli nowy mastiffowy land w królestwie Pomeranii

Ja…..wo to nieznana , zabita dechami wioska w województwie pomorskim gdzie psy szczekają „doopami” 🙂 ale to zamierzam zmienić.
Tak było do niedawna , dopóki nie zamieszkała tam Patrycja. Tak naprawdę , super fajne miasteczko, zadziwiająco czyste , doinwestowane i spokojne. Tak również było do niedawna 🙂

MY i WY

MY i WY

  [gallery link="file"...